×

Jak urodzić i nie zwariować

Jak urodzić i nie zwariować...no nie mam pojęcia :)
Serio serio, równo 3 miesiące temu straciłam głowę całkowicie. Nigdy nie byłam wielką zwolenniczką małych dzieci. Nie szczebiotałam, nie wpadałam w zachwyt i nie cieszyłam się na widok zaślinionej paszczy. Po raz pierwszy małe dziecko miałam na rękach dosyć niedawno. Traumatyczne przeżycie to było i dla mnie i dla malucha też. Bo nagle się okazało, że ta ciocia jest jakaś dziwna i zamiast się zachwycać to skamieniała z przerażenia i oblała się zimnym potem. Fajną ciocią stawałam się dopiero na etapie gdy mogłam się pochwalić wiedzą jak przejść kolejne poziomy w Prince of Persia (innych gier jakoś nie ogarnęłam). 

A teraz taka rewolucja. Każdego dnia z zachwytem obserwuję bobasa, który płacze czasem bez powodu, ślini się, puszcza bąki i beka. Moja mała dama. Totalnie zadziwia mnie jakim cudem powstał taki mały człowieczek. Jak każdego dnia się zmienia i uczy nowych rzeczy. Z małego warzywka, które tylko śpi, je i wydala w ciągu kilku tygodni Lucynka zmieniła się w rozumnego bobasa z własnym zdaniem.

Macierzyństwo było dla mnie czarną magią. Cała pielęgnacja, wychowanie i codzienność z bobasem u piersi. Trochę mnie też przerażało gdy patrzyłam na koleżanki, które nagle zasypywały wszystkich zdjęciami swojego bobasa. Albo nagle przechodziły na ekologiczną stronę mocy i teraz tylko chusty, kokosowe pieluchy i zupki z uprawianej na balkonie marchewki się liczyły. W ciąży nasłuchałam się też opowieści, że już teraz to na nic czasu nie będę miała, książki porosną kurzem, gotować to już tylko wodę na zupkę chińską, a podróże odbywać będę głównie do piaskownicy i z powrotem. Czas dla siebie będę mieć jak maluch dorośnie. I najważniejszy punkt, o spaniu to mogę całkowicie zapomnieć. To jak to tak..to ja się muszę całkowicie poświęcić i już nic ze mnie nie zostanie?  I tak to ma wyglądać przez najbliższe 18 lat?

14 maja świat się wywrócił do góry nogami. Nie zawsze jest miło, różowo i wspaniale. Pierwsze samodzielne przewijanie Lusi do tej pory wraca do mnie w koszmarach sennych. Czasem chodzę niewyspana i wyglądam jak zombiak. Czasem jem śniadanie na kolację. Moje ulubione tematy do dyskusji to polityka prorodzinna tych z prawa i tych z lewa, oraz sposób traktowania ciężarnych na polskich porodówkach. Czasem najradośniejszym wydarzeniem w ciągu dnia jest kupa po pachy (naprawdę). Czasem też nie mam siły i nie wiem co zrobić z płaczącym brzdącem. Czasem mamy spięcia z Miśkiem na temat wychowania Luśki. Ale stwierdzam, że warto. 
Mam przeogromne szczęście, że mój maluch jest w zasadzie grzeczny. Chociaż działa według zasady, że "spanie (w ciągu dnia) jest dla leszczy" to mimo wszystko jakoś funkcjonujemy. Bo Luśka lubi spać w nocy, czyli od 20:00 do 8:00 rano, idealnie. Ja mam czas żeby robić to co lubię. Chociaż sterta książek do przeczytania jest spora, to systematycznie przerabiam z niej kolejne pozycje. Gotuję, piekę, fotografuję i opisuję to w miarę regularnie. Rozwijam się i ciągle uczę
Maluch bez marudzenia znosi zmianę miejsca więc z wyjazdami nie mamy większych problemów (jedyny jaki jest to pojemność bagażnika). Rodzina jest w królowej Lucyndzie zakochana, a Miśkosław się rozpływa gdy tylko zobaczy ten uroczy bezzębny uśmiech i spokojnie może się nią zająć gdy ja chcę coś zrobić.
I pomimo tego, że wiem, że to JA ZROBIĘ WSZYSTKO NAJLEPIEJ, to czasem porzucam moje dziecko na chwilę. Obie wtedy łapiemy oddech od siebie. 

A że czasem mieszkanie jest lekko zakurzone, a nowe zasłonki już kolejny tydzień czekają na zawieszenie to trudno. Dla mojego zdrowia psychicznego nie przeczytałam też żadnych książek o wychowywaniu dzieci i nie porównuję postępów Luśki z innymi dziećmi. Gdzieś mi się tam tylko majaczy po umyśle, co kiedy może nastąpić (teraz np. jesteśmy na etapie czekania na pierwszy zebol).  Grunt, że Lucy jest roześmianym i zdrowym dzieckiem.
A ja jestem zakochaną w swojej córce mamą, lekko zwariowałam, ale chyba nie zrobiła mi się papka z mózgu.

4 komentarze:

  1. O to to to to! Tak trzymac;) zwariowac na punkcie malucha ale nie dac sie zwariowac calej reszcie okolucznosci;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na punkcie malucha zwariowałam całkowicie....bo to strasznie fajny maluch jest :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger