×

W Kozim Grodzie na Europejskim Festiwalu Smaku

Ostatni weekend spędziłam w Lublinie. Co prawda mam całkiem pokaźną część rodziny mieszkającą właśnie w tym mieście, ale ostatni raz w celach turystycznych to byłam chyba ze 20 lat temu. W międzyczasie Kozi Gród odwiedzałam dosyć często, ale zazwyczaj powodem moich wizyt były wesela, chrzciny czy inne imprezy silnie męczące, które nie sprzyjają wycieczkom krajoznawczym. 
Tym razem jako pretekst do wyjazdu posłużył Europejski Festiwal Kultury, który odbywał się w dniach 4-7 września 2014. W kilku punktach miasta odbywały się równolegle imprezy. Był jarmark, pokazy kulinarne, degustacje, wykłady i warsztaty i wiele innych atrakcji. W browarze Perła odbywał się również Festiwal Piwa oraz zjazd foodtrucków. Generalnie każdy mógł znaleźć tam coś co przypadnie mu do gustu. 
Jak dla mnie, wielkim plusem jarmarku było to, że prócz kulinarnych ciekawostek z całego świata, można było również popróbować dań kuchni lubelskiej, np. piroga biłgorajskiego, szczypek ("cukierki" mojego dzieciństwa), cebularzy, czy przysmaków kuchni żydowskiej. Jako, że nie samą kuchnią lubelską człowiek żyje, to były również sery, wędliny, kiełbasy, obowiązkowy na tego typu imprezach chleb ze smalcem, nalewki, wina, śliwowice, słodycze, rzeźby z czekolady, ciasta, pierogi (w odmianie naszej i sąsiadów zza wschodniej granicy), gulasze i inne dania węgierskie, i wiele innych dobrych rzeczy, których nie mogę sobie teraz przypomnieć.
Mam wrażenie, że wróciłam z Lublina o ładnych parę kilogramów bogatsza, ale uważam że było warto.
Węgierskie kiełbasy
Tureckie słodkości
Alkohole wszelakie, niektóre bardzo ciekawe, również można było nabyć.
Moim subiektywnym zdaniem, wśród stoisk najwięcej było tych z pieczywem.
Jeden ze smaków z mojego dzieciństwa, czyli szczypki. Składają się głownie z cukru i barwników.
Kolejny z lubelskich przysmaków-cebularze. Na blogu można znaleźć moją wersję przepisu na nie.
Inne lokalne przysmaki również skosztowaliśmy, bo warunki ku temu sprzyjały :)
Oprócz różnych pyszności do jedzenia, można było kupić cuda-wianki, baloniki na druciku, drewniane zabawki oraz piękne krzesełka z lekko upośledzonym Kubusiem Puchatkiem.
Żeby nie zatracić się całkowicie w jedzeniu wdrapaliśmy się na wieżę Trynitarską, czyli najwyższy punkt widokowy w Lublinie (tuż obok katedry, wstęp 7zł). Zasapałam się niesamowicie, bo żeby dojść na szczyt trzeba pokonać 207 schodków (wąsko, kręto i jeszcze stromo-nie trudno o zadyszkę). Za to z góry jest fenomenalny widok. Ponoć jest to bardzo popularne miejsce na oświadczyny.


Wszelkie imprezy trwały przez cały dzień. Nawet wieczorem Krakowskie Przedmieście tętniło życie, zaś w Browarze Perła odbywały się koncerty, degustacje i cały czas trwał Festiwal Piwa. Co prawda główna gwiazda wieczoru, węgierski zespół Omega, nie trafił jakoś wybitnie w nasz gust (znam jedną piosenkę i na tym chyba poprzestanę), ale i tak bawiłyśmy się świetnie. Szkoda, że ni w ząb nie rozumiałam o czym śpiewa wokalista (ach ten język węgierski nie podobny do niczego), może by bardziej do mnie trafił.
Krakowskie Przedmieście
Browar Perła i Festiwal Piwa
Zjazd foodtrucków w browarze

W niedzielę dużo czasu nie było, ale zdążyłam poganiać po Parku Saskim z aparatem w dłoni. Głównie ganiałam wesołego wiewióra. Miał taką zawiedzioną minę jak na mnie patrzył, że żałowałam braku orzeszków. A wiewiór kitę miał piękną.
Pogoń za wiewiórą

Następną wycieczkę turystyczną po Lublinie planuję zdecydowanie szybciej niż za kolejne 20 lat. To piękne miasto, w którym coraz więcej się dzieje. W kalendarzu pełno jest imprez kulturalnych oraz coraz więcej imprez kulinarnych. Do tego z Warszawy jest szybki dojazd, a niedługo ponoć ma być nawet połączenie lotnicze Warszawa-Lublin (szaleństwo-dłużej będzie trwała chyba odprawa niż sam lot).
Jednym słowem w Kozim Grodzie pięknie jest :)
Ulica Niecała
Udało mi się nawet dopchać do Koziołka.

2 komentarze:

  1. widać, że pobyt udany ;) a tureckie słodkości wyglądają bardzo smakowicie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. były bardzo smakowite, tylko baaaaaaaardzo słodkie, czyli trzeba je było spożywać w duecie z mocną kawą :)
      jak się zbiorę w sobie to niedługo będę robić podobne, a póki co to zapraszam w weekend na piroga biłgorajskiego (wegetariański jest)-bo też jest dobry bardzo :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kuchnia Pysznościowa- blog kulinarny , Blogger